“Gwiazdy mówią”
23 listopad
Nr 47/2003
str. 28
Poszukiwacz źródeł choroby
– Do pana Sławka Szkudlarka przyjechałam z moją nastoletnią córką. Miała kłopoty z wagą, wciąż tyła, nie pomagały żadne diety. Dzięki zabiegom pana Sławka dziecko stało się wiotkie i szczupłe – opowiada 46-letnia Marta ze Skierniewic.
Pani Marta od lat cierpiała na niedoczynność tarczycy, ale nie myślała, by skorzystać z pomocy uzdrowiciela. Podczas zabiegów córki siedziała z boku.
– Ale już podczas pierwszej wizyty czułam, jakby coś ciepłego szarpało mnie za szyję. To się powtarzało podczas kolejnych seansów. Postanowiłam wypróbować, czy moje odczucia będą podobne, jeśli poczekam na córkę w przedpokoju. Tak! Nawet przez ścianę czułam ciepło dobierające się do mojej schorowanej tarczycy.
Odtąd pamiętam, jej szyja była nieproporcjonalnie gruba, a skóra na niej szara i – jak to się potocznie mówi – dzika.
– Kiedy krzyknęłam, to aż mnie dusiło, szyja się powiększała. Lekarze stwierdzili, że to wole obojętne i nie przypisali żadnych leków – mówi pani Marta. – Zaproponowano mi tylko operację w celu usunięcia przerostu. Po biopsji uaktywnił się guzek. Przeszkadzał w przełykaniu.
W dodatku po urodzeniu drugiego dziecka pani Marta zaczęła gwałtownie chudnąć. Stawała się coraz bardziej nerwowa, nie mogła jeść, spać.
Zniknięcie tarczycy
– Któregoś dnia sąsiadka zapytała zdziwiona: “Gdzie masz tę tarczycę?”. Było to po sześciu miesiącach chodzenia do pana Sławka. Przyjrzała mi się, nie zobaczyła żadnych blizn – uśmiecha się Marta. W tej chwili nie ma już kłopotów z przełykaniem. Obwód szyi się zmniejszył. Normalnie śpi. Wrócił jej apetyt.
– Kiedyś wcale nie czułam głodu. Zapomniałam nawet o zjedzeniu posiłku. Teraz jedzenie znowu mi smakuje. Miałam torbiele na jajnikach, a USG wykazało, że juz ich nie ma. Przestały też boleć wrzody na dwunastnicy. A co najważniejsze, jestem pogodniejsza, wyciszona, mniej nerwowa.
Zadowolona z życia kobieta
Pani Jolanta z Warszawy (50) od 17 lat chorowała na cukrzycę. 4 lata przyjmowała insulinę w dużych dawkach (80 jednostek na dobę) i przytyła 20 kilogramów. Miała kłopoty z naczyniami krwionośnymi, przewodem pokarmowym. Poprawy zdrowia nie było, więc zdecydowała się szukać pomocy w bioterapii.
– Do pana Sławka przychodzę od dwóch miesięcy. W pierwszym miesiącu 2 razy w tygodniu, obecnie raz. Na rezultaty nie czekałam długo – opowiada pani Jola. – Po czterech seansach oczyściły się przewody moczowe – była tam “kopalnia” piasku. Zapotrzebowanie na insulinę zmniejszyło się o 25%. Skończyły się problemy z chodzeniem – ustąpiły ciągłe bóle nóg. Stopy i podudzia, do tej pory stale zimne i drętwe, stały się ciepłe. Powoli, ale systematycznie chudnę. Czuję się sprawniejsza, zdrowsza, jestem zadowoloną z życia kobietą.
Terapia wewnętrzną ciszą
– Staram się likwidować przyczyny chorób, nadwagi czy niedowagi – mówi Sławomir Szkudlarek. – Panie, które chcą się odchudzić, często się niecierpliwią, że po kilku seansach jeszcze nie zeszczuplały. Ale ja muszę zacząć od zlikwidowania przyczyny powstawania otyłości. Po to , by po mojej terapii nie nastąpił efekt jo-jo. Dlatego po kolei pracuję nad układem krążenia, hormonalnym, oczyszczeniem wątroby i nad psychiką pacjenta. Często rodzice przyprowadzają do mnie małe dzieci, które mają silną nerwicę, a czasem wiążące się z tym problemy z brakiem lub nadmiarem apetytu, moczeniem nocnym, bezsennością, nieumiejętnością koncentracji. Ale w takich przypadkach wystarcza kilkutygodniowa wyciszająca terapia – i dla dziecka, i … dla jego rodziców. Kiedy w naszym wnętrzu jest spokój i harmonia, organizm od razu zaczyna sprawniej funkcjonować.
Angela Rolińska